piątek, 13 grudnia 2019 16:14

TRZECIA STRONA

Autor Bernard Szwabowski
TRZECIA STRONA

W Polsce, w pierwszych latach jej niepodległości, pewne mało znaczące ugrupowanie polityczne o ateistycznym podłożu, w różny sposób próbowało podjudzać katolików na żydów i na odwrót. Była to tzw. „trzecia strona”, dbająca o to, aby te dwa wyznania – w myśl pewnej zasady: „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” – były skłócone ze sobą. Zbierając od starych ludzi różne wiadomości z przeszłości Libiąża natknąłem się na tragedię z roku 1920, też sprowokowaną, jak się po latach okazało, przez „trzecią stronę”.

Tuż po zakończeniu pierwszej wojny światowej, w jednej z inteligenckich rodzin mieszkających w Libiążu na kolonii Moczydło, młoda Żydówka z Chrzanowa znalazła pracę jako pomoc domowa. Sprzątanie, pranie, gotowanie i pilnowanie dwojga dzieci było jej domowym zajęciem, gdy pan z panią przebywali w pracy. Pan, pracodawca tej biednej dziewczyny, był urzędnikiem kopalnianym i dobrze zarabiał. Jego małżonka zaś pracowała w zespole charytatywnym „aPaulo”, organizując pomoc pieniężną i materialną dla ubogich.

(Opowieści z Okręgu Górniczego  – Wiesław Koneczny 2004).

Codziennie małżonkowie po skończonej pracy spotykali się w domu po godzinie 15.00. Zawsze zastawali swoje mieszkanie czyściutkie, syte swe pociechy i gotowy obiad. Małżonkowie byli zadowoleni z młodej gosposi, która dobrze prowadziła dom. Z biegiem czasu zauważyli, że ich pracowita gosposia często zerka na krzyż z Panem Jezusem wiszący na ścianie. Była ciekawa kto to jest?... Chlebodawcy z wielką ochotą opowiedzieli jej o Zbawicielu, który za nas w męczarniach umarł na krzyżu i za trzy dni zmartwychwstał.

Była przejęta tą niesamowita opowieścią, której nigdy dotąd nie słyszała, bo była innego wyznania. Zapisano ją na religię, a za parę miesięcy, gdy doszła do swej pełnoletniości, przyjęła chrzest. Z tej okazji jej chrzestni i państwo, u których pracowała, urządzili huczne przyjęcie, jak na ówczesne czasy przystało, zapraszając inteligencję libiąską, sąsiadów, znajomych i fotografa z Chrzanowa.

Dziewczyna wiarę katolicką przyjęła w białej sukni i welonie, wyglądała jak panna młoda idąca do ślubu, bo były to jej cudowne zaślubiny z Panem Jezusem.

- Siebie samą i wszystko to, co mam i co będę mieć, ofiaruję Panu Niebios – powiedziała po chrzcie.

Przyjecie chrztu przez Żydówkę, co w sobie odkryła wielką wiarę w Jezusa, odbiło się szerokim echem w Libiążu i Chrzanowie. To była sensacja… Wszędzie aż wrzało od gadania na ten temat… Fotograf zrobił setki zdjęć, i sprzedawał je jako pocztówki, szły jak woda – wspominają starsi ludzie, którzy o tym fakcie wiedzieli od swych rodziców.

Na zdjęciu – pocztówce, która Opatrzność zachowała do naszych czasów, widzimy wśród innych, siedząca dziewczynę ubraną na biało, trzymającą na kolanach biały drewniany krzyżyk, bogato umajony w kwiatki i wstążeczki. Ma nogi w kostkach założone jedna za drugą, podobnie jak ma Pan Jezus przybity do krzyża, którego podczas modlitwy tyle razy widziała…

Obok niej siedzą: chrzestna, chrzestny; kierownik szkoły Julian Maź stoi po lewej stronie, zaś chlebodawca, u którego pracowała – Władysław Onyszkiewicz, stoi po prawej stronie, żona jego stoi tuż za siedzącą dziewczyną w welonie. Są tam jeszcze nauczycielki i kobiety z zespołu charytatywnego. Wszyscy oni byli zaproszeni na domowe przyjęcie.

Z tych wszystkich ludzi widocznych na zdjęciu już nikt nie żyje. Ten mały chłopczyk trzymany na rekach to Stanisław Onyszkiewicz; zmarł 9 lat temu mając 80 lat.

Po chrzcie, w niedługim czasie, aż mi ciężko o tym pisać, „trzecia strona” dała o sobie znać. Dziewczynę uprowadzono i … oślepiono, aby katolicy i Żydzi nawzajem się oskarżali i brali za łby. Biedną, ociemniałą dziewczynę często widywano, jak po mszy wyprowadzano ja z kościoła pw. św. Mikołaja w Chrzanowie. Jej twarz, mimo strasznego kalectwa, promieniowała triumfem; gdy jej ludzie współczuli, mówiła ; „Moje cierpienie ofiaruję Panu… On za nas bardziej cierpiał…”

Wiesław Koneczny

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka