czwartek, 2 marca 2023 05:31

Zachód powinien bronić Polski? Sadkiewicz: Takie myślenie to niedojrzałość polityczna i naiwny polonocentryz

Autor Mirosław Haładyj
Zachód powinien bronić Polski? Sadkiewicz: Takie myślenie to niedojrzałość polityczna i naiwny polonocentryz

W polskiej zbiorowej wyobraźni politycznej bardzo silne jest przekonanie, datujące się nota bene bodaj od czasów Napoleona, że wyzwalanie narodu polskiego bądź chronienie go przed klęskami jest obowiązkiem mocarstw Zachodu, a jeżeli one tego obowiązku nie wypełniają, to odbierane jest to właśnie jako „zdrada” albo „sprzedawanie” Polski – mówi Jan Sadkiewicz, historyk i tłumacz "Świata przywróconego" Henry'ego Kissingera. – Jest to moim zdaniem świadectwo pewnej niedojrzałości politycznej, przejawiającej się między innymi w naiwnym polonocentryzmie, niechęci do wzięcia odpowiedzialności za własny los (winni naszych nieszczęść są zawsze źli wrogowie i zdradzieccy sojusznicy), megalomanii pozwalającej sądzić, że musimy silniejszym od nas wytłumaczyć, jak mają prowadzić politykę – dodaje.

Co decyduje o polityce państw? Dlaczego wybierają taką, a nie inną drogę postępowania? Jaką rolę odgrywa położenie geograficzne, a jaką osobowości przywódców? Jaki wpływ na politykę zagraniczną państwa wywiera jego struktura wewnętrzna, doświadczenia historyczne, panujące przekonania, ideologia? W jaki sposób państwa mogą zostać przekonane do podporządkowania się wspólnej polityce mimo dzielących je różnic? Jak kształtuje się równowaga sił i co decyduje o naturze porządku międzynarodowego? Jak – last but not least – zapewnić trwały pokój i stabilność w systemie międzynarodowym? Odpowiedzi na te i inne pytania poszukuje jeden z najwybitniejszych teoretyków i praktyków polityki XX wieku w książce, która – napisana u progu jego kariery – do dziś stanowi nieocenioną lekcję myślenia politycznego, taktyki dyplomatycznej i strategii państwowej.  

Kissinger siadał do pracy nad książką z przekonaniem, że między wydarzeniami różnych epok można doszukiwać się analogii, że mimo zmian technologicznych problemy, metody radzenia sobie z nimi oraz motywacje protagonistów mogą być w wystarczającym stopniu podobne, by pozwalać na wyciąganie pouczających wniosków, że wreszcie analiza genezy i następstw kongresu wiedeńskiego pozwoli mu lepiej zrozumieć problemy jego epoki i lepiej przygotować się do ich rozwiązywania. Był naturalnie świadom, że historia nie powtarza się dokładnie i podkreślał, że „historia uczy przez analogię, a nie utożsamienie” – mówi w rozmowie z Głosem24 Jan Sadkiewicz, redaktor serii Historia i Polityka oraz tłumacz najnowszego siódmego tomu cyklu. – Opis zmagań austriackiego i brytyjskiego ministra stał się więc dla Kissingera pretekstem do analizy presji, jaką na działania polityków wywierają struktury wewnętrzne ich państw, ich położenie geograficzne, doświadczenia historyczne narodów, panujące przekonania i ideologie, a także podstawą do formułowania pewnych wniosków na temat tego, jak z naciskiem takich czynników może i powinien radzić sobie mąż stanu – dodaje.

Poniżej cały wywiad z wicedyrektorem Wydawnictwa Universitas.

Jan Sadkiewicz/Fot.: archiwum prywatne
Jan Sadkiewicz/Fot.: archiwum prywatne

Patrząc na „Świat przywrócony” Kissingera, chciałoby się powiedzieć: wreszcie! Pozycja, która na Zachodzie jest uważana za obowiązkową dla studentów politologii i stosunków międzynarodowych jest już dostępna na półkach księgarń. Co była dla pana, jako tłumacza, najtrudniejsze podczas prac nad tą książką?
– Książka generalnie napisana jest językiem klarownym i tłumaczenie jej było przyjemnością. Narracja historyczna jest ciekawa a Kissingerowskie analizy polityczne inspirujące. Próba optymalnego oddania ich w języku polskim była pasjonującym zadaniem. Najwięcej trudności przysporzyły natomiast niektóre partie rozważań filozoficznopolitycznych autora, momentami dość enigmatycznych bądź możliwych do nieznacznie odmiennych interpretacji.

Czym „Świat przywrócony” zasłużył sobie na wysoką rangę w obydwu dziedzinach o których wcześniej wspomniałem?
– O wartości książki decyduje przede wszystkim jakość rozważań autora, jego umiejętność dostrzeżenia w wydarzeniach konkretnej epoki tego, co uniwersalne, i wyprowadzenia z tego ponadczasowych nauk. Pod tym względem dzieło Kissingera można postawić na jednej półce z innymi klasycznymi dziełami z dziedziny nauki o polityce. Szczególna pozycja „Świata przywróconego” nawet wśród klasyków wynika jednak także z tego, że po tym, kiedy jej autor zajął prominentne stanowisko w administracji prezydenta Richarda Nixona, jego praca stała się przedmiotem intensywnych studiów w placówkach dyplomatycznych na całym świecie. Uświadomiono sobie bowiem, że za opowieścią o Metternichu i Castlereaghu kryje się wykład zasadniczych punktów myśli politycznej architekta amerykańskiej polityki zagranicznej. Rzadko się zdarza, by dzieło naukowe miało takie przełożenie na polityczną praktykę, podobnie jak rzadki jest przypadek samego Kissingera – akademika, który może się poszczycić udaną karierą polityczną.

Okładka książki "Świat przywrócony. Metternich, Castlereagh i zagadnienie pokoju 1812–1822"/Fot.: materiały prasowe, Universitas
Okładka książki "Świat przywrócony. Metternich, Castlereagh i zagadnienie pokoju 1812–1822"/Fot.: materiały prasowe, Universitas

Sam Kissinger to bardzo ciekawą postacią i co warto zaznaczyć, jest nie tylko teoretykiem. Pełnił funkcję między innymi sekretarza stanu USA. Co ciekawe, oceny jego urzędowania są mocno rozbieżne i skrajne - przez wielu uznawany jest za najlepszego w historii polityka na tym stanowisku, zaś obrońcy praw człowieka oskarżają go o zbrodnie wojenne…
– O ile zasad polityki wyłożonych przez Kissingera w „Świecie przywróconym” gotów byłbym bronić, powołując się czy to na ich logiczną spójność, czy potwierdzające jego konkluzje doświadczenia historyczne, czy wreszcie podobne tezy innych myślicieli politycznych, o tyle nie podejmę się niestety jakiejkolwiek oceny działań politycznych Kissingera. Nigdy nie zgłębiałem meandrów jego polityki i po prostu za mało na ten temat wiem, by formułować jakiekolwiek sądy; by próbować na przykład ocenić, czy w swych działaniach był wierny, czy też sprzeniewierzał się głoszonym przez siebie zasadom. Mnogość sądów opartych na powierzchownej znajomości zagadnień jest jedną z plag współczesnej dyskusji o polityce międzynarodowej, powściągliwość natomiast cnotą pożyteczną zarówno w działaniu politycznym, jak i w komentowaniu polityki.

Dodajmy, że sam Kissinger, mimo swojego wieku nadal udziela się w życiu politycznym. Ostatnio zmienił swoje zdanie w kwestii wojny w Ukrainie i przyznał, że NATO powinno dać Kijowowi gwarancje bezpieczeństwa.
– Moim zdaniem pewną pułapką, w którą łatwo można wpaść obcując z postaciami tej rangi, co Kissinger, jest to, że przestaje się ich postrzegać jak nauczycieli, a zaczyna jak wyrocznie. Uwaga skupiana jest na wygłaszanych przez nich tezach, a nie na sposobie ich uargumentowania. Moim zdaniem o wartości myśliciela politycznego decyduje nie to, że mówi on nam, co mamy myśleć, ale że dostarcza nam narzędzi pozwalających na samodzielną analizę sytuacji i formułowanie wniosków. Ważniejsze jest nie to, co wczoraj albo rok temu głosił Henry Kissinger, ale siła argumentów, jakimi posługuje się do uzasadnienia takiego czy innego stanowiska.

W podtytule książki, która jest powodem naszego spotkania, dla kogoś bez specjalistycznej wiedzy podtytuł: „Metternich, Castlereagh i zagadnienie pokoju 1812–1822” wydaje się nieco enigmatyczny. Mógłby pan go nieco naświetlić?
– Podtytuł ten jest dość trafnie dobrany, ponieważ wskazuje na oś, wokół której autor zbudował swoje wywody. Podstawowym przedmiotem zainteresowania Kissingera jest pokój oraz sposoby na jego ustanowienie i utrwalenie w niedoskonałym i niestabilnym świecie, w którym ścierają się sprzeczne interesy i różne systemy wartości. Przy tym pokój i stabilność są dla Kissingera, piszącego krótko po straszliwych doświadczeniach pierwszej połowy XX wieku, celami moralnymi, o które warto zabiegać nawet za cenę trudnych kompromisów z nakazami poczucia sprawiedliwości.
W osobach Metternicha i Castlereagha znalazł natomiast Kissinger przykłady dwóch orędowników pokoju i stabilności – przykłady tym ciekawsze, że bardzo odmienne, zarówno pod względem osobowości tych polityków, jak i przeszkód, jakim musieli stawić czoła. Opis zmagań austriackiego i brytyjskiego ministra stał się więc dla Kissingera pretekstem do analizy presji, jaką na działania polityków wywierają struktury wewnętrzne ich państw, ich położenie geograficzne, doświadczenia historyczne narodów, panujące przekonania i ideologie, a także podstawą do formułowania pewnych wniosków na temat tego, jak z naciskiem takich czynników może i powinien radzić sobie mąż stanu.

Dlaczego rozważania na tematy wydarzeń z drugiej dekady XIX w. są tak cenne dla osób współcześnie zajmujących się dziedzinami o których wspomnieliśmy, tzn. politologią i stosunkami międzynarodowymi? 200 lat różnicy to naprawdę dużo, a jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę rozwój technologiczny, można powiedzieć, że mamy do czynienia z dwoma różnymi światami… Co decyduje o wartości doktoratu Kissingera, który był przezeń pisany i broniony podczas studiów na Harvardzie?
– Kissinger siadał do pracy nad książką z przekonaniem, że między wydarzeniami różnych epok można doszukiwać się analogii, że mimo zmian technologicznych problemy, metody radzenia sobie z nimi oraz motywacje protagonistów mogą być w wystarczającym stopniu podobne, by pozwalać na wyciąganie pouczających wniosków, że wreszcie analiza genezy i następstw kongresu wiedeńskiego pozwoli mu lepiej zrozumieć problemy jego epoki i lepiej przygotować się do ich rozwiązywania. Był naturalnie świadom, że historia nie powtarza się dokładnie i podkreślał, że „historia uczy przez analogię, a nie utożsamienie”. Jest to zresztą przekonanie wspólne wielu myślicielom realistycznym, dla których analiza doświadczeń historycznych jest podstawą odpowiedzialnego myślenia i działania politycznego. Od wojny peloponeskiej minęło nie 200, ale prawie 2500 lat, a mimo to dzieło Tukidydesa pozostaje cennym punktem odniesienia dla wydarzeń późniejszych epok, w tym także współczesnej.

W przedmowie do polskiego wydania zwraca pan uwagę na historię i szczególną rolę historyka. Czy rzeczywiście jest możliwe wyabstrahowanie mechanizmów rządzących przeszłością i uczynienie z nich reguł politycznych na podobieństwo praw fizyki? Mam tutaj na myśli przede wszystkim pewien schemat myślenia, tzn. że określona akcja zawsze przyniesie ten sam skutek, np. zadziałanie określoną siłą a na ciało spowoduje, dajmy na to, jego przesuniecie.
– Polityka jest oczywiście dziedziną zbyt skomplikowaną, aby możliwe było wtłoczenie jej w schematy właściwe naukom ścisłym. Realizm jednak na ogół doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a sam Kissinger na łamach książki przestrzega przed myleniem sztuki rządzenia państwem z matematyką. Z drugiej jednak strony dostrzeżenie w wydarzeniach historycznych pewnych mechanizmów czy prawidłowości z całą pewnością jest możliwe. Ich wartość nie polega jednak na tym, że dostarczą nam one gotowych formuł do rozwiązywania aktualnych problemów, ale raczej na tym, że – o ile są formułowane w sposób rzetelny – wprowadzają one trochę dyscypliny myślowej i poczucia odpowiedzialności za podejmowane działania do dziedziny, która, ze względu właśnie na swoją złożoność, podatna jest (szczególnie w Polsce, na co od dawna zwracali uwagę polscy realiści) na panoszenie się rozmaitych fantasmagorii i niedorzeczności.
Co więcej, warunkiem pożytecznego zużytkowania doświadczeń historycznych dla rozwiązywania aktualnych problemów jest zawsze trafność przeprowadzonej analogii. Mówiąc słowami Kissingera, możemy być świadomi prawdopodobnych konsekwencji takiej czy innej sytuacji, ale ta wiedza nic nam nie da, jeśli nie będziemy w stanie trafnie rozpoznać, z jaką w danym momencie sytuacją mamy do czynienia. W ostatecznym rozrachunku o sukcesie bądź katastrofie decyduje więc nie ewentualna doskonałość sformułowanych reguł politycznych, ale przenikliwość stosującego je w praktyce męża stanu.

Kissinger jawi się jako zwolennik prowadzenia polityki realnej. Jak ten termin rozumie on sam?
–  Realizm w polityce jest generalnie trudny do zdefiniowania. Jest to raczej pewna kultura myślenia i działania politycznego charakteryzująca się między innymi świadomością niedoskonałości świata, dostrzeganiem tragizmu politycznych wyborów, sceptycyzmem wobec działań rewolucyjnych, etyką odpowiedzialności za skutki, ostrożnością i oszczędnością w działaniu. Jednym z kluczowych elementów realistycznego sposoby myślenia o polityce jest też świadomość znaczenia, jakie w tej dziedzinie odgrywa potęga, i pokora wobec nakładanych przez nią ograniczeń. Krótko mówiąc, realizm to nie jest zjawisko które można opisać jednym zdaniem i Kissinger także tego w „Świecie przywróconym” nie robi. Najbardziej zbliża się do tego w ostatnim rozdziale książki zatytułowanym Natura działań męża stanu. Cała książka jest natomiast znakomitym podręcznikiem tej realistycznej kultury myślenia, przy czym jedną z podstawowych nauk Kissingera w tym względzie jest postulat umiarkowania w polityce i rozpoznania skończoności własnych mocy sprawczych. Realizm to między innymi świadomość ograniczeń i zrozumienie, że nie wszystko, czego byśmy chcieli, jest możliwe, a zadaniem męża stanu jest wypracowywanie kompromisów między tym, co słuszne, a tym, co możliwe.

We wspomnianej przedmowie, napisał pan, że w Polsce Kissinger jest uważany za „myśliciela niebezpiecznego”, „orędownika złowrogiego koncertu mocarstw”, patrzącego z perspektywy państw silniejszych i lekceważącego a raczej niedoceniającego państw słabszych. Może pan rozwinąć tę myśl?
– „Koncert mocarstw” nie jest z reguły w Polsce traktowany jako realny fakt, jako pewien sposób ułożenia ładu międzynarodowego konkretnego czasu i miejsca, ale jako symbol, figura retoryczna i manifestacja „zdrady”. W polskiej zbiorowej wyobraźni politycznej bardzo silne jest przekonanie, datujące się nota bene bodaj od czasów Napoleona, że wyzwalanie narodu polskiego bądź chronienie go przed klęskami jest obowiązkiem mocarstw Zachodu, a jeżeli one tego obowiązku nie wypełniają, to odbierane jest to właśnie jako „zdrada” albo „sprzedawanie” Polski. Jest to moim zdaniem świadectwo pewnej niedojrzałości politycznej, przejawiającej się między innymi w naiwnym polonocentryzmie, niechęci do wzięcia odpowiedzialności za własny los (winni naszych nieszczęść są zawsze źli wrogowie i zdradzieccy sojusznicy), megalomanii pozwalającej sądzić, że musimy silniejszym od nas wytłumaczyć, jak mają prowadzić politykę. Wiąże się to także z fałszywym wyobrażeniem o siłach działających w polityce międzynarodowej. „Zdrada” Zachodu postrzegana jest z reguły jako pochodna jego nikczemności, nie bierze się pod uwagę ograniczoności jego mocy sprawczych. Co gorsza, nie bierze się pod uwagę także potencjalnych realnych, wymiernych konsekwencji spełnienia własnych pragnień. Symboliczny „koncert mocarstw” traktowany jest tak, jak gdyby jedyną wobec niego alternatywą miało być panowanie powszechnej harmonii i wiecznego pokoju, a nie wojna między mocarstwami o dominację, w trakcie której z dużym prawdopodobieństwem mogą się one dopuścić wobec państw mniejszych i słabszych dużo gorszych rzeczy, niż w ramach owianego złą sławą „koncertu”; jak gdyby pole manewru państw słabych w ramach „koncertu” musiało być zawsze mniejsze, niż w realiach wojny między mocarstwami. „Dyplomacja jest sztuką ograniczania posługiwania się siłą” – pisze Kissinger, a właśnie w interesie państw słabych jest to, aby posługiwania się siłą było w stosunkach międzynarodowych jak najmniej.
Kissinger w „Świecie przywróconym” mówi wiele i ciekawie o ograniczeniach, jakim podlega nawet polityka mocarstw, i dlatego moim zdaniem może być, podobnie jak inne książki z serii „Historia i polityka”, wartościową lekcją dojrzałego i odpowiedzialnego myślenia politycznego a także w pewnym stopniu odtrutką na te przywary, które wymieniłem wyżej.

A co dla pana, jako tłumacza i redaktora wspomnianej serii jest w Kissingerze najwartościowsze? Czego powinniśmy się od niego uczyć?
– W tym kontekście szczególnie cenna jest dla mnie głoszona przez Kissingera teza o przydatności wniosków wyciąganych z doświadczeń historycznych i prezentowana przez niego odwaga poszukiwania w minionych epokach tego, co uniwersalne i ponadczasowe, wydobywania z przeszłości narzędzi do zrozumienia współczesności. Bliska jest mi opinia wygłoszona przez Edwarda Halletta Carra, wedle której właśnie wzgląd na teraźniejszość nadaje sens pracy historyka, a także aforyzm Jacques’a Bainville’a, wedle którego „historia jest »laboratorium polityki«”. Lektura „Świata przywróconego” to właśnie możliwość przebywania w takim laboratorium.

Fot.: Jan Sadkiewicz, archiwum prywatne; Okładka książki "Świat przywrócony. Metternich, Castlereagh i zagadnienie pokoju 1812–1822", materiały prasowe, Universitas
Opis książki pochodzi od wydawcy

Dobra książka

Dobra książka - najnowsze informacje

Rozrywka