wtorek, 3 marca 2020 09:55, aktualizacja 5 lat temu

KATYŃSKIE BIOGRAFIE – WIELICZANIE Z LISTY KATYŃSKIEJ (11) -Henryk Marian Solewski

Autor Bernard Szwabowski
KATYŃSKIE BIOGRAFIE – WIELICZANIE Z LISTY KATYŃSKIEJ (11) -Henryk Marian Solewski

Kapitan Henryk Marian Solewski (1899-1940), lekarz, jako ochotnik walczył czynnie o niepodległą Polskę w I wojnie światowej, w wojnie polsko-bolszewickiej, i oficer rezerwy we wrześniu 1939 r. zmobilizowany do Półbrygady ON „Wołyń”, po 17 września jeniec obozu w Kozielsku, zamordowany przez NKWD w 1940 r. w Katyniu.

Henryk Marian Solewski urodził się w 1899 r. jako syn Joachima i Róży z d. Eichel. (Dane z Muzeum Katyńskiego w Warszawie). Ojciec był lekarzem, zmarł na tyfus w czasie I wojny światowej. Henryk był młodocianym żołnierzem na I wojnie światowej, następnie jako student brał udział wojnie z bolszewikami w 1920 r. Studia medyczne ukończył we Lwowie. Pracował jako lekarz w sanatorium przeciwgruźliczym w Rajczy a od 1934 r. otrzymał posadę w Lublinie w PKP i Kasie Chorych. Internista, lekarz-społecznik, zamieszkały w Lublinie przy ul. Nowy Świat 5. Ożenił się z Ireną, nauczycielką rodem z Wieliczki. 28. 04.1928 r. na świat przyszła córka Janina. Jako oficer rezerwy po wybuchu II wojny światowej 1939 r. zmobilizowany do Półbrygady ON „Wołyń”. Po 17 września aresztowany przez Armię Czerwoną i osadzony w obozie jenieckim w Kozielsku. Mieszkanie rodziny w Lublinie zajęli Niemcy. W grudniu 1940 r. żona i córka we Lwowie uciekły przed NKWD i trafiły do Generalnej Guberni do obozu przesiedleńczego w Konstantynowie Łódzkim, skąd zbiegły do Wieliczki. Zamieszkały w domu wybudowanym przez rodziców Ireny przy ul. Kraszewskiego. Henryk Solewski został zamordowany przez NKWD strzałem w tył głowy w Katyniu w 1940 r. W Amtliches Material zum Massenmord von Katyn został rozpoznany pod numerem 1412.

Janina, córka ś. p. dr med. M.H. Solewskiego, po mężu Aleksandrze - Lewińska, napisała wspomnienie p.t. „Nie spełniły się Jego marzenia” opublikowane w książce „Mój Ojciec”. Czytamy w nim .in. że Ojciec nie przeżył wojny, nie wrócił do Ojczyzny i rodziny. „Nie wkroczył do Berlina” – jak marzył we wrześniu 1939 roku.

Profesor Janina Lewińska, będąc członkiem Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki” prosiła autorkę niniejszego tekstu o krzewienie pamięci o ofiarach zbrodni katyńskiej. Napisała w 2006 r. na maszynie „Wspomnienie o Ojcu dr med. Marianie, Henryku Solewskim, które cytuję: „Ojciec, urodzony na początku 20 wieku – w okresie ponad 100 letniej niewoli, był wychowany jak przeważająca część Jego pokolenia, w duchu umiłowania zniewolonej Ojczyzny i poczucia wielkiej odpowiedzialności za Jej losy. Ojczyzna i honor były wówczas najwyższymi wartościami. Jako 17-letni ochotnik walczył już pod koniec I wojny światowej, a jako student brał udział w wojnie w 1920 r. mając 19 lat.

Trudno zatem dziwić się, że w 1939 r. jako lekarz – oficer rezerwy WP zgłosił się na ochotnika (swoim życiu już po raz trzeci!) aby czynnie bronić Ojczyzny. Wierzył, że Polska wygra wojnę i że wkroczą do Berlina. Marzenia się spełniły - tylko już bez Niego.

Nadeszły trudne lata okupacji hitlerowskiej w Polsce. W styczniu 1940 r. nadszedł list od Ojca, skierowany do Jego teściów w Wieliczce, że żyje i jest w obozie jenieckim w Kozielsku na terenie ZSRR. Razem z matką przebywałam wówczas w obozie hitlerowskim i nic o losach Ojca nie wiedziałyśmy.

Po wielu perypetiach przyjechałyśmy do Wieliczki. Tu czekała na nas wiadomość, zdawałoby się pocieszająca, w postaci listu od Ojca, że przebywa w obozie w Kozielsku, a więc jest bezpieczny.

19 maja 1943 r. w reżimowej gazecie wychodzącej w ówczesnym Generalnym Gubernatorstwie (GG) „GONIEC KRAKOWSKI” (Rok 5, nr 115) ukazała się „Dalsza kolejna lista ofiar w Katyniu”, a w niej pod pozycją 1412 nazwisko i inne dane mojego Ojca. Wtedy matka skojarzyła fakty: list z Kozielska – mord w Katyniu! Z tych to faktów nie trudno wynikała tragiczna prawda. Początkowo nie daliśmy wiary tym oczywistym faktom. Wiedzieliśmy (tzn. my i rodzina), że jeńcy wojenni w myśl Konwencji Genewskiej są chronieni międzynarodowym prawem i na pewno cali i zdrowi powinni wrócić do kraju. Równocześnie byłyśmy, jak wiele innych rodzin oficerów internowanych, przekonane, że propaganda hitlerowska potrafi przedstawić różne fakty w sposób korzystny dla III Rzeszy Niemieckiej. Wielokrotnie bowiem zarówno radio (szczekaczka) jak i gazeta reżimowa potrafiły w sposób perfidny przekształcić i wykorzystać różne fakty, aby utwierdzić podbite kraje, że hitlerowcy są potężni i zwyciężają na „wszystkich frontach”.

Niestety z biegiem lat nasza wiara w kłamstwo propagandy tej malała, a na jej miejsce wkradła się coraz większa obawa i strach oraz ogromna rozpacz. Wieści przekazywane w tajnym obiegu, coraz bardziej uprawdopodobniły wersję okupanta. Hitlerowcy organizowali wyjazdy polskich przedstawicieli np. PCK, RGO i innych do miejsca zbrodni w Katyniu, a ich relacje, jak twierdził Komendant Główny Armii Krajowej generał Grot-Rowecki „nie pozwalały wątpić w autentyczność masowego mordu.”

W jesieni 1943 r. po opanowaniu tych terenów przez Władze Radzieckie, mogiły jeńców polskich zostały ponownie rozkopane i wydano oświadczenie o dokonaniu mordu przez Niemców.

W ponurych czasach okupacji hitlerowskiej, nasze życie jak i wszystkich rodzin, których mężowie, ojcowie, bracia tam zostali zamordowani, było niezwykle ciężkie i tragiczne, bowiem do zmagań z szarą, głodną i niebezpieczną rzeczywistością, doszła tragedia katyńska. Ale gdzieś w głębi serca tliła iskierka nadziei, że może Ojciec żyje, że dzieją się cuda, że nawet na polu bitwy nie wszyscy giną.

Władze byłego Związku Radzieckiego w miejscu zbrodni, w lesie katyńskim umieściły napis „OFIAROM FASZYZMU – OFICEROM POLSKIM, ROZSTRZELANYM PRZEZ HITLEROWCÓW – 1941.”

Gdy byłam w Katyniu jesienią 1989 r. z grupą działaczy PTTK, ten napis wbrew prawdzie był tam widoczny.

Nadszedł rok 1945 i koniec okupacji hitlerowskiej w Polsce, ale wbrew oczekiwaniom temat „KATYŃ”, okazał się tematem tabu. Nie było żadnej sprawy katyńskiej – Cisza. W jakiś sposób dochodziły do mojej Matki ostrzeżenia, że nie należy o tragedii Katynia mówić, ani jej dochodzić.

Na zapytanie Matki kierowane do Polskiego Czerwonego Krzyża o losy Ojca internowanego na terenie ZSRR (wówczas) nadeszła odpowiedź, że nie został tam odnaleziony. I tak uznano, że mój Ojciec zginął na wojnie, a Matkę uznano za wdowę wojenną. Ja jako półsierota w życiorysie pisałam, że Ojciec zginął na wojnie. Taki napis umieściłam też na tablicy pamiątkowej poświęconej Jego pamięci na cmentarzu w Wieliczce (po śmierci mamy w 1985 r.)

Męczeńska śmierć Ojca nie pozostała bez wpływu na los mojej Matki i pośrednio mój, gdyż jako wdowa wojenna po oficerze Wojska Polskiego (może wiedziano gdzie zginął?) bezpartyjna, nie mogła znaleźć pracy w zawodzie nauczycielskim w Wieliczce. Skierowano Ją do pracy w Podstolicach, wsi do której pod koniec lat 40. tych w latach 50. tych dochodziło się pieszo, po ogromnym błocie, a szkoła bez światła i wody mieściła się w dawnej „trupiarni”. Matka nie mając dostatecznej kondycji, zamieszkała w Podstolicach, w izbie bez światła i wody, a zeszyty poprawiała przy lampie naftowej. Zarabiała marną pensję, która nie wystarczała na pokrycie podstawowych potrzeb dwóch osób. W tej sytuacji podczas nauki zarówno w liceum jaki i na studiach pomagałam podejmując różnorodne prace dorywcze. O stypendium nie było mowy. Warunki bytowe i przejścia wojenne przyczyniły się do poważnej choroby Matki.

Matka, nie mogąc pogodzić się z tragiczną śmiercią Męża, a mojego Ojca, ciągle stawiała pytanie, dlaczego nikt nie porusza tego bolesnego tematu i dlaczego ten haniebny mord ma pójść w zapomnienie? Zmarła w 1985 r. i nie doczekała się tryumfu prawdy nad kłamstwem.”

5 października 2007 r. Minister Obrony Narodowej RP Bogdan Klich mianował pośmiertnie porucznika Mariana Solewskiego s. Joachima na stopień kapitana Wojska Polskiego.

11.    11. 2009 r. na Cmentarzu Komunalnym w Wieliczce posadzono Dąb Pamięci oznaczony certyfikatem numer KT/00043/WM/2009, który odebrała prof. Janina Lewińska.

Janina Solewska po przybyciu do Wieliczki była uczennicą tajnego nauczania. Po wojnie 1,5 roku uczyła się w Liceum Ogólnokształcącym, gdzie 21.06.1946 r. zdała maturę. Studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1984 r. otrzymała tytuł profesora nauk przyrodniczych. Była aktywnym członkiem Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich Polski Południowej i Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki” . 29. 09. 2000 r. wystąpiła z prelekcją o Ojcu i cmentarzu wojennym w Katyniu w 1989 i 2000 roku - na 33 spotkaniu z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie” zorganizowanym z okazji 60 rocznicy zbrodni katyńskiej.

Na zdjęciu z 33 spotkania Wieliczka-Wieliczanie” od lewej: siedzą Janina Lewińska, Maria Knebloch, Jadwiga Duda,Stoją od lewej: Edward Waliszewski, Józef Duda, Kazimierz Guzikowski, Stanisława Kulig, Marian Siuda

Jej wspomnienia zostały opublikowane w „Biblioteczce Wielickiej” zeszyt 93 z 2010 r. J. Lewińska zmarła 15.03.2011 r. (patrz J. Duda, „Biblioteczka Wielicka” zeszyt 104 (2011 r.) - biogram J. Lewińskiej). Miała syna Marka, który mieszka z rodziną w USA w Nowym Jorku. On ostatnio sprzedał posesję rodziców w Wieliczce. Nowy właściciel zburzył dom Janiny i Aleksandra Lewińskich. Na wielickim cmentarzu znajduje się ich grób w kwaterze XX, rząd 1, grób 4., na którym córka upamiętniła Ojca.

Opracowała Jadwiga Duda

Obserwuj nas w Google News

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka