- Ten pożar nie da się przyrównać do żadnej innej akcji, czy zdarzenia w Europie - mówi Tomasz Wiśniewski, prezes Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych. W rozmowie o pożarze Archiwum UMK pytamy o metody pracy biegłych, którzy mogą wyjaśnić przyczyny bezprecedensowego wydarzenia.
Pożar w wybudowanej zaledwie dwa lata temu siedzibie Archiwum Urzędu Miasta Krakowa wybuchł 6 lutego wieczorem, a został opanowany cztery dni później. Od początku strażacy informowali o paleniu się dwóch budynków archiwalnych. Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem "umyślnego sprowadzenia" zdarzenia, które zagraża mieniu wielkich rozmiarów.
Kilkudniowa akcja zrodziła wiele pytań, na które odpowiedzi szukamy w rozmowie z gościem "Rozmów na Rękawce", Tomaszem Wiśniewskim, prezesem Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych, doświadczonym strażakiem i wieloletnim biegłym sądowym w sprawach pożarów.
Zdaniem eksperta pożar krakowskiego archiwum był wydarzeniem bez precedensu. - Ten pożar nie da się przyrównać do żadnej innej akcji czy zdarzenia w Europie - podkreśla w rozmowie z Głos 24. Jego zdaniem pożar w Krakowie przypomina trochę pożary w sortowniach odpadów, w których płonęła zbita masa makulatury.
Tomasz Wiśniewski odpowiada na stawiane przez internautów pytania takie jak: dlaczego nie zadziałała instalacja gaśnicza w obiekcie, dlaczego do gaszenia użyto wody, czy można było ugasić pożar odcinając dopływ tlenu i dlaczego wykonano w budynku otwory.
Opowiada jak krok po kroku wygląda praca biegłego, który ma ustalić co doprowadziło do pożaru. - Bardzo cenne będą wskazania pierwszych jednostek, które zostały zadysponowane do tego zdarzenia. Strażacy są naocznymi świadkami, którzy widzą pożar zaraz po jego ujawnieniu - podkreśla ekspert. - Duże znaczenie ma też zapis z monitoringu.
- Daleki jestem od spekulacji na temat przyczyn pożaru, ale wyobraźmy sobie, że działał tam jakiś sprawca. Będzie mu zależało, żeby wydarzyło się to szybko i skutecznie - mówi ekspert. - Zawsze musimy wziąć pod uwagę, że komuś mogło zależeć na spaleniu tego budynku. Takich przestępstw w naszym kraju jest bardzo dużo. Jesteśmy krajem, który przoduje w podpaleniach w skali europejskiej - dodaje Wiśniewski.
- Jeżeli okoliczności są takie, że powstał on mniej więcej w tym okresie czasowym, w którym został zauważony, to sprawa jest bardziej przejrzysta - podsumowuje, ale zaznacza też, że dochodzenie biegłego może potrwać nawet ponad pół roku i nie można tego przyśpieszać.
Przypominamy, że radni PiS domagają się kontroli w związku z pożarem archiwum, podczas którego mogło dojść do ujawnienia wrażliwych danych zawartych w zgromadzonych tam dokumentach:
Z kolei do zarzutów, że pożar był "na rękę" miastu odniósł się na konferencji prasowej prezydent Jacek Majchrowski. Pisaliśmy o tym tu:
zobacz też: