niedziela, 5 marca 2023 14:21, aktualizacja 2 lata temu

Słowa tej przepowiedni padły podczas seansu z duchami. Kim był "pomazaniec z Krakowa"?

Autor Mirosław Haładyj
Słowa tej przepowiedni padły podczas seansu z duchami. Kim był "pomazaniec z Krakowa"?

Wypada wziąć pod uwagę sytuację, w której Szpyrkówna zdecydowała się ów tekst opublikować – jest marzec 1939 roku – czas niespotykanych politycznych zawirowań, świat znajduje się na krawędzi katastrofy, toteż tekst zwany „przepowiednią tęgoborską” natychmiast powiela poczytna, wielonakładowa prasa, tym bardziej, że przepowiednia zapowiada rychłą wojnę z Niemcami i Sowietami, jednocześnie krzepiąc narodowego ducha obietnicą zwycięstwa Polski – mówi prof. Krzysztof Jaworski z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, z którym rozmawiamy o Marii Horskiej-Szpyrkównie, zapominanej pisarce międzywojnia, równie tajemniczej, jak przepowiednia, którą opublikowała.

Tęgoborze to wieś leżąca w gmina Łososina Dolna (powiat nowosądecki). Przepowiednia, która jest związana z nazwą miejscowości, nierozerwalnie łączy się z postacią dawnego właściciela miejscowego majątku. – Akwarium zamiast sufitu w okrągłym salonie i sala tortur w podziemiach to budzące najmniejsze zainteresowanie opowieści o zabytkowym dworze, który do dziś stoi w Tęgoborzy. Słynna nie tylko na region, ale i na cały „świat” jest wierszowana przepowiednia, wygłoszona ponoć pod koniec XIX w. podczas jednego z seansów spirytystycznych organizowanych przez ówczesnego właściciela tęgoborskich dóbr - hrabiego Władysława Wielogłowskiego – możemy przeczytać o siedzibie arystokraty na stronie internetowej gminy, z którego pochodzi poniższy opis perypetii związanych z „przepowiednią tęgoborską”.

Seanse „z duchami”

"Zabytkowy klasycystyczny pałac, wzniesiony prawdopodobnie na pocz. XIX w., dziś jest w rękach prywatnych i jego wnętrza nie są dostępne dla zwiedzających (może to i dobrze, bo ponoć w środku straszy…), jednak warto zobaczyć go chociażby z zewnątrz. Warto, bo to właśnie tutaj miał się odbyć pod koniec XIX stulecia seans spirytystyczny, podczas którego medium nieznanego nazwiska podyktowało treść tzw. „Przepowiedni tęgoborskiej”. Przepowiednia zagmatwanym i tajemnym językiem mówi o przyszłości Polski i świata, a swego czasu jej interpretacji podjął się sam Czesław Miłosz, stwierdzając, że podyktował ją „duch Mickiewicza”.

  • Czytaj także
Ekspert: Ten rytuał to pierwszy krok do opętania
Nawiedzone domy i przeklęte miejsca rzeczywiście istnieją, twierdzi Michał Stonawski, krakowski pisarz i dziennikarz, autor dwóch reportaży o zjawiskach paranormalnych. Przykłady? – Blok samobójców w Tarnowie. Mówi się o tym, że to miejsce jest przeklęte i… Istotnie. Jest. W ciągu ostatnich kilkunas…

Przepowiednia postrzegana jest jako „dziedzictwo” hrabiego Władysława Wielogłowskiego, który był właścicielem tęgoborskich dóbr pod koniec XIX w. Tradycja mówi, że był on zapalonym spirytystą, a nawet miłośnikiem czarnej magii. W piwnicy tęgoborskiego pałacu (a może w jednym z pokoi) urządził sobie specjalną salę do seansów spirytystycznych. Była ponoć wybijana złotymi monetami i podzielona na osiem wnęk, w których stały rzeźby, a skąpe światło wpadało do niej tylko przez jedno okienko. Nocą (bo przecież nie w ciągu dnia), zbierało się w niej kilka osób, które łapały się za ręce i tworzyły tzw. „łańcuch”, zasilając w energię obecne wśród zebranych medium. Osoba ta, będąc w transie, przekazywała pozostałym różnorodne informacje.

Na seanse „z duchami” przyjeżdżali do Tęgoborzy goście z nawet bardzo odległych stron. Hrabia Wielogłowski skrupulatnie zaś notował wyniki wszystkich spotkań, w których brał udział. Z jego zapisków powstał duży zbiór rękopisów ujętych w zeszyty. Po śmierci hrabiego trafiły one w ręce jego bratanka - Aleksandra Wielogłowskiego. Wertując papiery, natknął się on na wierszowaną przepowiednię.

Pałac w Tęgoborzy/Fot.: wikipedia
Pałac w Tęgoborzy/Fot.: wikipedia

Zaginiony oryginał

Seans, w czasie którego przepowiednia została wypowiedziana, odbyć się miał jesienią 1893 r. Wszystko wskazuje na to, że nie została ona od razu rozpowszechniona. Miała być opublikowana w 1912 roku we Lwowie, potem zaś w „prasie pomorskiej”, ale brak na to dowodów. W 1939 r. wierszowany tekst wydał popularny "Ilustrowany Kurier Codzienny" z Krakowa. Przepowiednia z Tęgoborza stała się nie byle jaką sensacją – tekst spisany w 1893 r. zapowiadał bowiem dwie wojny światowe, wieszczył też odzyskanie niepodległości przez Polskę. Był szeroko kolportowany, zwłaszcza w czasie II wojny światowej i w czasach PRL-u. Interpretowano go w różny sposób, w zależności od bieżących wydarzeń politycznych.
Czy przepowiednia została wygłoszona rzeczywiście w 1893 r. w tęgoborskim pałacu? Teorii na ten temat jest kilka. W każdym razie - oryginał zapisu seansu z 1893 r. przechowywany był ponoć w Bibliotece Ossolińskich we Lwowie i zaginął po II wojnie światowej.
Natomiast w dworze w Tęgoborzy ponoć do dzisiaj da się odczuć skutki sensów hrabiego Wielopolskiego – w środku straszy! Drzwi, choć zamknięte wcześniej na klucz trzaskają, do jednego z pokoi w ogóle nie da się wejść, bo silna energia od razu „wyrzuca” śmiałka z pomieszczenia. To prawdopodobnie nieumiejętnie wywołane przed laty duchy, który nie mogą wrócić do swojego świata i czekają na medium, które im w tym pomoże…".

Równie tajemnicza co przepowiednia

Choć autor przepowiedni z Tęgoborza jest nieznany, fakt opublikowania tekstu przez Marię Helene Szpyrkównę w jej książce "Trzy proroctwa", sprawia, że postać pisarki jest jedną z najważniejszych w historii tęgoborskiego proroctwa. Autorka tej publikacji pozostaje dzisiaj równie tajemnicza co przepowiednia, jeśli nie bardziej. Zapomniana po wojnie, była przed jej wybuchem tuzą życia literackiego. – W latach dwudziestolecia międzywojennego, do chwili wybuchu wojny w 1939 roku, Szpyrkówna uchodziła za znakomitość świata literackiego, była pisarką znaną, uznaną i docenianą – mówi w rozmowie z Głosem24 prof. Krzysztof Jaworski, dodając: – O jej poczytności świadczyły choćby różnorodne „rankingi czytelnicze”, przeprowadzane przez ówczesną prasę. W jednym z nich – z roku 1931 – zatytułowanym Najulubieńsi pisarze i najpoczytniejsze książki, Szpyrkówna była wymieniona w czołówce naprawdę długiej listy autorów – zajęła 33. miejsce, wyprzedzały ją jedynie tak niekwestionowane literackie znakomitości, jak: Stefan Żeromski (1 miejsce), Henryk Sienkiewicz (2 miejsce), Bolesław Prus (4 miejsce), czy Władysław Reymont (7 miejsce), a z pisarek Maria Rodziewiczówna (9 miejsce), czy Helena Mniszkówna, autorka "Trędowatej"(13 miejsce). Wypada też przypomnieć, że międzywojenna krytyka nie zawsze była życzliwa autorce, zdarzały się opinie nieprzychylne, celował w nich szczególnie publicysta Czesław Lechicki w uznanej za kontrowersyjną książce "Przewodnik po beletrystyce" (1935) pisał między innymi o Szpyrkównie jako o autorce utworów „przeważnie wątpliwej wartości”, która „lawiruje pomiędzy Rodziewiczówną, a Mniszkówną, przechylając się coraz bardziej w stronę drugiej”, a jej utworom zarzucił „sporo egzaltacji kobiecej i nalot mistyczny i trochę banalnej sensacji”.

Maria Helena Szpyrkówna/Fot.: NAC
Maria Helena Szpyrkówna/Fot.: NAC

Rola Szpyrkówny w spopularyzowaniu "Przepowiedni z Tęgoborzy" nie ogranicza się tylko do publikacji jej tekstu. Pisarka z racji swojej fascynacji spirytualizmem, znała Agnieszkę Pilchową (1888-1944), noszącą przydomek Jasnowidzącej z Wisły (mieszkała w tej miejscowości). A to właśnie Plichowej niektórzy badacze przypisują autorstwo przepowiedni z Tęgoborza. Według nich, Szpyrkówna, miała "jedynie nadać wypowiedzi Jasnowidzącej formę wierszowaną i zorganizować publikację (być może bez wiedzy i zgody właściwej autorki)". – Na początku marca 1939 roku Szpyrkówna wydała w Warszawie w drukarni Teofila Pietraszka skromną, dwudziestoczterostronicową broszurę. Na stronie tytułowej można przeczytać: "Trzy proroctwa. O losach Polski, Zachodniej Europy, Ameryki oraz narodu żydowskiego. Wybór i uwagi orientacyjne M. H. Szpyrkówny" (zapis na okładce nieznacznie różni się od brzmienia strony tytułowej) – mówi o sensacyjnej publikacji Szpyrkówny kielecki literaturoznawca. –  Najbardziej wyobraźnię czytelników rozpalał oczywiście pierwszy tekst broszury, zatytułowany „…Powstanie Polska od morza do morza…” zwany później popularnie „Przepowiednią z Tęgoborzy” – mówi prof. Jaworski.

Poniżej całość wywiadu.

Prof. Krzysztof Jaworski z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach/Fot.: Prof. Krzysztof Jaworski, archiwum prywatne
Prof. Krzysztof Jaworski z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach/Fot.: Prof. Krzysztof Jaworski, archiwum prywatne

Panie profesorze, niczym przejdziemy do samej przepowiedni, chyba powinniśmy zarysować tło epoki, ponieważ Maria Horska-Szpyrkówna żyła w czasach w których fascynacja spirytualizmem była bardzo wyraźna.
– Rzeczywiście – w dwudziestoleciu międzywojennym panowała szczególna „moda na spirytyzm” oraz organizowanie wszelkiego rodzaju seansów spirytystycznych. Zresztą „epidemia” ta dotarła na ziemie polskie znacznie wcześniej, bo już w połowie XIX wieku – by uzmysłowić sobie skalę tego zjawiska polecam lekturę książki Stanisława Wasylewskiego Pod urokiem zaświatów, szczególnie zaś rozdział pod wiele mówiącym tytułem: „Najazd duchów na Polskę w roku 1853”. Z kolei zagadnieniom badania działalności wszelkich ruchów spirytystycznych w Polsce poświęcona jest bogata literatura i nie sposób streścić tego dorobku w kilku słowach (zainteresowane tymi zagadnieniami osoby z łatwością odnajdą odpowiednie źródła, na początek w bogatych zasobach internetowych). Pozwoli więc pan, że z konieczności, i ze względu na złożoność tego zagadnienia, będę w późniejszych wywodach używał dość dużych skrótów i niezbędnych uogólnień, a może nawet uproszczeń.

  • Czytaj także
“Zaczęło się od pukania w ściany, odgłosu kroków na drewnianej podłodze”. Poznaj prawdziwe historie opętań
Gdzie i jak szkolą się egzorcyści? Jak wygląda mrożący krew w żyłach rytuał wypędzenia demona? Kto może zostać egzorcystą i kto zatwierdza wybór takiej osoby? Dokąd prowadzi najpoważniejsze śledztwo profesjonalnej grupy łowców duchów? Czy satanista może zostać opętany? Odpowiedzi na te i wiele innyc…

Oczywiście, wracając do naszej bohaterki. Jak Horska-Szpyrkówna zaczęła interesować się ezoteryką i metapsychiką, albo, jakbyśmy powiedzieli dzisiaj, zjawiskami paranormalnymi? Możemy ją chyba nazwać dzieckiem swoich czasów...
– Najogólniej rzecz ujmując – pisarka interesowała się zjawiskami związanymi ze spirytyzmem, ezoteryką i okultyzmem od strony „naukowej”. Określała te zjawiska jako „zagadnienia kosmobiologiczne najbardziej nurtujące każdego inteligenta”. Najczęściej używała terminu „metapsychika” – zgodnie z rozumieniem tego terminu w latach 30. XX wieku, metapsychikę (pierwsze użycie terminu przypisywano profesorowi Wincentemu Lutosławskiemu) traktowano jako „naukę” zapoczątkowaną przez „wielkiego uczonego francuskiego” profesora Karola Richeta. Tę „naukę” rozumiano jako dziedzinę „zajmującą się badaniem nadnormalnych objawów z duchowych dziedzin bytu, bez uprzedzeń z góry o ich charakterze”, uzupełniano, że zaproponowano także termin „parapsychologia“, którym posługują się „przeważnie Niemcy”. W Polsce od roku 1926 dostępna była broszura Richeta pt. Wiedza metapsychiczna, wydana w serii „Książnicy Wiedzy Duchowej”. Był to właściwie – jak głosił podtytuł – „wykład wygłoszony 24 czerwca 1925 r. na Wydziale Medycznym w Paryżu”, który „spolszczył” Józef Świtkowski (1876-1942) – Prezes Towarzystwa Parapsychicznego im. Juliana Ochorowicza we Lwowie i znany autor prac z zakresu parapsychologii. Szpyrkówna znała zarówno Richeta, jak i Świtkowskiego. Rzecz jasna Szpyrkówna traktowała metapsychikę śmiertelnie poważnie. Działała na przykład w warszawskim Towarzystwie Badań Metapsychicznych (którego celem miało być objaśnianie zjawisk nadprzyrodzonych metodami naukowymi), redagowała periodyk „Słoneczniki” – pismo „poświęcone badaniu władz psychofizycznych człowieka oraz jego możliwości rozwojowych ukazywanych przez wiarę i wiedzę”, a także „Przegląd Metapsychiczny” i „Obeim. Ogólnopolski Biuletyn Ezoteryczny i Metapsychiczny, wygłaszała także liczne pogadanki, niektóre nawet przez radio – na przykład 20 stycznia 1931 r. we wtorek na falach eteru wygłosiła w godzinach 22:00-22:15 felieton radiowy pt. Narodziny Szatana – zważywszy na godziny emisji można stwierdzić, że adresowany był do dorosłych słuchaczy – zresztą takie „ostrzeżenie” zawierały także plakaty na jej wykłady – „wyłącznie dla dorosłych”. Dopiero kilka lat później – w roku 1932 – nieco swe poglądy zmodyfikowała, stwierdzając: Przeszłam osobiście przez wszystkie ważniejsze odłamy i nawiasy szukania ducha: okultyzm, spirytyzm, hinduizm i wiele różnych „zofii” od filozofii do teozofii – a doszłam do chrystianizmu i polonizmu.

  • Czytaj także:
Ks. Piotr Glas: Matka Boża z Akity ostrzegała przed tym Kościół! [FRAGMENT KSIĄŻKI]
Ksiądz Piotr Glas, znany rekolekcjonista i były egzorcysta, w najnowszej książce „Noc Bluźnierstw” odpowiada na najtrudniejsze i najbardziej gorące kwestie, z którymi mierzą się dziś świat, Kościół i chyba każdy wierzący. Ksiądz Piotr Glas, były egzorcysta, rekolekcjonista, autor wielu książek o t…
Walne zgromadzenie członków Warszawskiego Towarzystwa Metapsychicznego, prezydium: Ferdynand Ossendowski (stoi), Maria Szpyrkówna, Jan Lorentowicz (trzeci z prawej), S. Fałat, A. Dzięciołowski/Fot.: NAC
Walne zgromadzenie członków Warszawskiego Towarzystwa Metapsychicznego, prezydium: Ferdynand Ossendowski (stoi), Maria Szpyrkówna, Jan Lorentowicz (trzeci z prawej), S. Fałat, A. Dzięciołowski/Fot.: NAC

Warto wspomnieć, że Szpyrkówna zaznajomiła się z Agnieszką Pilchową, uważaną za najsłynniejszą jasnowidzkę w dwudziestoleciu międzywojennym.
– Szpyrkówna – jak wspomniałem – znała wszystkie ówczesne sławy „spirytystycznych salonów”: przede wszystkim szczyciła się dość bliską znajomością ze słynnym wówczas jasnowidzem Stefanem Ossowieckim, znała Franka Kluskiego (Teofila Modrzejewskiego), którego uważano za niezwykle „silne medium”, czy tak zwanego „malarza transowego” Mariana Grużewskiego. To tylko wybór najbardziej rozpoznawalnych nazwisk. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby tych znajomości i przeżyć towarzyszących z obcowaniem w tym środowisku nie spożytkowała literacko.

No właśnie, z czasem stała się jedną z głównych pisarek nurtu ezoterycznego. Co dokładnie wiemy o tym okresie jej twórczości?
– Zapewne wspomniane wcześniej koneksje inspirowały ją do powstawania kolejnych powieści: Człowiek, który zwariował (1924), Tajemnica masońskiego zegara (1926) i szczególnie Gwiazda Lucifera (1928). Z ostatnią z powieści Szpyrkówna wiązała spore ambicje – w cytowanej wcześniej wypowiedzi z 1932 roku stwierdziła, że „żadnej z książek nie poświęciła tyle pracy i myśli, co właśnie tej, w uznaniu, że przestaje być tylko beletrystyką, a zaczyna być wyznaniem wiary”. Nie wszyscy to „wyznanie wiary” właściwie zrozumieli, autorka dodawała: "Dzieje Gwiazdy Lucifera dowiodły, że istotnie stanowiła pewien etap zwrotny. Były odmienne od wszystkich poprzednich; zaczęły się od niepowodzeń. Krytyka ją przyjęła milczeniem lub pogardliwym wzruszeniem ramion: jedną zwłaszcza z recenzji przechowuję, jako wręcz rozrzewniający dokument głupoty takiego koryfeusza literackiego o czteroklasowej erudycji. Publiczność skutkiem tego przemilczenia, przeważnie o książce nie wiedziała i w ten sposób dawne rzesze czytelników ją ominęły”.
Nie udało się odnaleźć tej recenzji, będącej przykładem „głupoty koryfeusza literackiego o czteroklasowej erudycji”, być może została opublikowana w jakimś mniej poczytnym czasopiśmie. Zazwyczaj „ezoteryczne” książki Szpyrkówny przyjmowane były przychylnie. „Wiadomości Literackie” Tajemnicę masońskiego zegara określały na przykład mianem powieści opartej na „doskonałej znajomości tajemnic masońskich”, która „posiada interesującą fabułę”.

Okładka jednego z wydań "Gwiazdy Lucifera" M. H. Szpyrkówny/Fot.: Prof. K. Jaworski, archiwum prywatne
Okładka jednego z wydań "Gwiazdy Lucifera" M. H. Szpyrkówny/Fot.: Prof. K. Jaworski, archiwum prywatne

Czy sama Horska-Szpyrkówna doświadczała zjawisk o których pisała?
– W zachowanym wywiadzie radiowym z lat 70. XX wieku wspomina, że była świadkiem wielu „nadnaturalnych zjawisk”, szczególnie tych związanych z osobami Ossowieckiego, Grużewskiego czy Kluskiego, obserwowała ich „przy pracy”, wielokrotnie widziała, w jaki sposób „w transie” malował Grużewski, jak tajemnice zniknięć lub niewyjaśnionych morderstw „wyjaśniał” Ossowiecki i tak dalej. W pewnym sensie była świadkiem tej epoki „wirujących stolików”. Nigdy tylko nie wspomniała o tym, że już wówczas większość tych „niewytłumaczalnych” zjawisk demaskowano jako oszustwa – jak na przykład seanse z udziałem słynnego medium – Jana Guzika. Pismo „Światowid. Ilustrowany Kurier Tygodniowy” dnia 20 grudnia 1924 roku w notce Zdemaskowanie Jana Guzika w Krakowie (był to tekst, któremu towarzyszyły odpowiednie fotografie), donosiło: „Jan Guzik w dniu 4 grudnia [1924] zdemaskowany został na seansie w Krakowskim Towarzystwie metapsychicznym. Niespodziewanie dla medium zapalenie światła magnezjowego utrwaliło obraz, jak Guzik uwolnił sobie lewą rękę spod kontroli sąsiada, owinął sobie ramię kotarą zawieszoną obok stołu i palcami (posmarowanymi fosforyzującą pastą) imitował świetlaną „zjawę”. Szpyrkówna nigdy nie poruszyła sprawy Guzika, nie wspominała o niej.

Seans spirytystyczny z udziałem medium Jana Guzika/Fot.: NAC
Seans spirytystyczny z udziałem medium Jana Guzika/Fot.: NAC

W jej twórczości szczególną uwagę zwraca książka "Trzy proroctwa: O losach Polski, Zachodu i narodu żydowskiego".
– Na początku marca 1939 roku Szpyrkówna wydała w Warszawie w drukarni Teofila Pietraszka skromną, dwudziestoczterostronicową broszurę. Na stronie tytułowej można przeczytać: Trzy proroctwa. O losach Polski, Zachodniej Europy, Ameryki oraz narodu żydowskiego. Wybór i uwagi orientacyjne M. H. Szpyrkówny (zapis na okładce nieznacznie różni się od brzmienia strony tytułowej). Te „trzy proroctwa”, to kolejno trzy teksty, z komentarzami („uwagami orientacyjnymi”) pisarki, które noszą tytuły: „…Powstanie Polska od morza do morza…”, „…I będę niebiosa nowe i ziemia nowa..." oraz „…Aż ruszy Izrael do swojej ojczyzny…”. Każdy z nich odnosi się do losów jakie czekają kolejno: „Polskę i Europę”, „Amerykę” oraz „naród żydowski”. Dnia 19 marca 1939 roku książkę zaanonsowały opiniotwórcze i szeroko czytane „Wiadomości Literackie”, ale bez żadnego komentarza. A wkrótce pierwszy tekst tej publikacji – określając potocznie – zrobi oszałamiającą karierę wśród czytelników, zacznie żyć własnym życiem i w ogóle nie będzie powszechnie kojarzony z nazwiskiem Szpyrkówny.

Okładka "trzech proroctw..."/Fot.: Prof. K. Jaworski, archiwum prywatne

O jakich proroctwach mówimy? Czego one dotyczyły?
– Najbardziej wyobraźnię czytelników rozpalał oczywiście pierwszy tekst broszury, zatytułowany „…Powstanie Polska od morza do morza…” zwany później popularnie „Przepowiednią z Tęgoborzy”. Wypada wziąć pod uwagę sytuację, w której Szpyrkówna zdecydowała się ów tekst opublikować – jest marzec 1939 roku – czas niespotykanych politycznych zawirowań, świat znajduje się na krawędzi katastrofy, toteż tekst zwany „przepowiednią tęgoborską” natychmiast powiela poczytna, wielonakładowa prasa, tym bardziej, że przepowiednia zapowiada rychłą wojnę z Niemcami i Sowietami, jednocześnie krzepiąc narodowego ducha obietnicą zwycięstwa Polski. W ten sposób dnia 22 marca 1939 r. ukazujący się w Gdyni „Kurier Bałtycki” publikuje tekst przepowiedni z tytułem: „Powstanie Polska od morza do morza”. Niezwykłe przepowiednie z 1893 roku – nie wspominając jednak o tym, że ukazał się on wcześniej w książce Szpyrkówny, za to redakcja uzupełnia tekst wstępem i zakończeniem. Kolejna publikacja nastąpiła 27 marca 1939 roku – tym razem czasopismo o wiele większym zasięgu i cieszące się znaczną popularnością wśród czytelników – krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny” – przedrukowuje cały tekst przepowiedni, ale znów poprzedzony odredakcyjnym wstępem i zakończeniem, którego brak u Szpyrkówny. Kiedy polska opinia publiczna coraz bardziej staje się świadoma narastającego zagrożenia i tego, że konflikt zbrojny może w każdej chwili wybuchnąć, przepowiednię – dnia 28 sierpnia 1939 roku – przedrukowuje „Goniec Warszawski” pod wymownym tytułem: Ostrzeżenie zza grobu dla Hitlera. Proroctwo 1893 roku wróży wielkość i pomyślność Polski. Tytuł miał za zadanie sugerować, że jeśli nawet wojna wybuchnie, to będzie ona dla Polski zwycięska i uczyni nasz kraj mocarstwem.
Ponieważ współcześnie przepowiednia nie była publikowana w tej formie, jaką nadała jej Szpyrkówna, warto tę wersję poznać, aby móc zorientować się jak wyglądały i czego dotyczyły owe „uwagi” Szpyrkówny, ponieważ zaopatrzyła tekst w tzw. „wyjaśnienia” – często były to po prostu pytania.

Tekst przepowiedni wraz z komentarzami, jaki ukazał się w "Trzech proroctwach" (numeracja w nawiasach służy jedynie orientacyjnemu oznaczeniu zwrotek)/opr.: prof. Krzysztof Jaworski
Tekst przepowiedni wraz z komentarzami, jaki ukazał się w "Trzech proroctwach" (numeracja w nawiasach służy jedynie orientacyjnemu oznaczeniu zwrotek)/opr.: prof. Krzysztof Jaworski

Czy jest coś na co powinniśmy zwrócić uwagę przy okazji omawiania oryginału?
– Jeśli porównać tekst jaki opublikowała Szpyrkówna w Trzech przepowiedniach z pierwszymi prasowymi przedrukami – z „Kuriera Bałtyckiego” lub najbardziej znaną i upowszechnioną w świadomości czytelników wersją z „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” – da się zauważyć kilka drobnych różnic, choć niezbyt istotnych dla sensu wiersza. Na przykład „Kurier” i „IKC” w odmienny sposób stosują znaki interpunkcyjne, także wielkie i małe litery (np. „Czarny Orzeł” – u Szpyrkówny, „czarny orzeł” – „IKC”), dodatkowo pierwsza zwrotka wiersza w „IKC”-u (ale tylko tam) ma odmienną kolejność wersów: W dwa lat dziesiątki nastaną te pory,/ Gdy z nieba ogień wytryśnie./ Świat cały krwią się zachłyśnie/ Spełnią się wtedy pieśni Wernyhory – więc układ rymów: a, b, b, a (u Szpyrkówny, jak w całości tekstu – konsekwentny układ rymów : a, b, a, b). W zwrotce (7) wers drugi – u Szpyrkówny: „świat znów się krwią zaczerwieni”, a w wersji „Kuriera” i „IKC”-a słowo „zrumieni”. Drobne różnice występują w przedostatnim wersie – u Szpyrkówny: „Wspierać was w dobrem będzie łaska Boża”, a w „Kurierze” i „IKC”-u – „Chronić nas stale będzie Łaska Boża”. Największe różnice dotyczą zwrotki  nr 17.

Porównanie tekstu zwrotki nr 17/opr.: prof. Krzysztof Jaworski
Porównanie tekstu zwrotki nr 17/opr.: prof. Krzysztof Jaworski

Gdy czyta się przepowiednię w wersji opublikowanej przez Szpyrkównę (chronologicznie najwcześniejszą) w pierwszej chwili niezbyt jasna wydaje się jej uwaga do zwrotki 17 – a mianowicie – „w oryginale »ta ziemia«” – czytelnikowi trudno się domyśleć o jaki „oryginał” chodzi? Słowo „nie złamie” miałoby się zrymować ze słowem „ta ziemia”? Dopiero wersja „Kuriera” czy „IKC”-a podaje właściwą parę rymów „nie zmienia : ta ziemia”. Więc Szpyrkówna zasugerowała, że oprócz przepowiedni, której wersję opublikowała (w początku marca) istnieje jeszcze jakiś tajemniczy „oryginał” – i tę „oryginalną” wersję przepowiedni czytelnik jest w stanie poznać dopiero po przeczytaniu wersji z innych gazet, które opublikowano dopiero 22, 27 marca i 29 sierpnia 1939 r. I jeszcze jedno pytanie – skoro Szpyrkówna podaje tekst przepowiedni wygłoszonej przez medium w roku 1893, to dlaczego zaingerowała w ten „oryginał” i zmieniła brzmienie zwrotki 17? W dodatku wersja z „IKC”-a kończy się pojedynczym wersem: „Więcej wam dzisiaj nie powiem”, jak również informacją, że „proroctwo ukazało się także w książce M. H. Szpyrkówny”, a wersje z „Kuriera Bałtyckiego” i „Gońca Warszawskiego” kończą proroctwo: „Więcej wam dziś nic nie powiem. Amen” i o Szpyrkównie i jej książce Trzy proroctwa nie ma w nich ani słowa.

M. H. Szpyrkówna/Fot.: NAC
M. H. Szpyrkówna/Fot.: NAC

Jak interpretować proroctwa zawarte w książce Marii Horskiej-Szpyrkówny? Jest to w ogóle możliwe? Ktoś podejmował się tego zadania?
– Proroctwo interpretowano od chwili jego ukazania się drukiem w 1939 roku. Sama Szpyrkówna – co zaświadcza przywołany druk z Trzech proroctw – starała się „skomentować” opisywane zwrotki, a jak zobaczyliśmy – praktycznie zadawała do nich pytania, które miały sugerować interpretację. Czasopisma, które tekst przedrukowały, starały się podawać obszerniejsze interpretacje. Na przykład „Ilustrowany Kurier Codzienny” tłumaczył czytelnikom, że przewidziano: „upadek Rosji i Austrii („dwa orły padną rozbite”), „upadek Austrii i Czechosłowacji („Dwa padną kraje, których nikt nie zbawi”), ale również zapowiedziano to, co ma dopiero nadejść, czyli – „świetną przyszłość dla Polski”, a w szczególności „rozszerzenie granic państwa polskiego nie drogą podbojów, ale drogą unii”. I tym podobne.
Interpretacje te zmieniały się wraz ze zmianą sytuacji geopolitycznej Polski. Interesujące pod tym względem są interpretacje opublikowane wraz z przepowiednią, które pojawiały się w czasie okupacji. W 1941 r. ukazała się broszura konspiracyjna pt. Przyszłość Polski w świetle przepowiedni, w której pisano m.in.: „Pod wpływem strasznych przeżyć, mających znamiona męczeństwa, naród przechodzi okres pewnego przeczulenia duchowego, usposabiającego do nadmiernego przywiązywania uwagi do różnego rodzaju przepowiedni. Ponieważ zbytnia-wiara w przepowiednie mogłaby prowadzić na bezdroża, uważamy za swój obowiązek zająć stanowisko wobec rozpowszechnionych wśród społeczeństwa proroctw”.
Toteż wśród kilku innych przedrukowano tekst „tęgoborski” z tytułem Przepowiednia nieznanego medium, wliczając go w poczet tekstów, które „działają na społeczeństwo dodatnio, dodając mu otuchy do przetrwania tych strasznych czasów. Dla pokrzepienia serc, skołatanych okropnościami wojny”. Każdą zwrotkę przepowiedni opatrzono komentarzem, a na zakończenie podsumowano całość – i właśnie w tych komentarzach i podsumowaniu dostrzec można jak bardzo zmieniała się interpretacja tekstu w zależności od aktualnej sytuacji politycznej, ponieważ o zwrotce (niegdyś odczytywanej optymistycznie) „Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie…”, pisano: „Tutaj wyobraźnia zbyt poniosła tęgoborskiego wieszcza. Obecnie Węgier nie tylko nie zdradza ochoty połączenia dłoni z Polakiem, ale przystępując do »osi« złączył się ze śmiertelnymi wrogami polskiego narodu i tym samym stał się w obecnej wojnie naszym wrogiem. To samo tyczy się Rumunii, która również przystąpiła do państw osi. Stoimy więc po przeciwnych stronach frontu. To stanowisko Węgrów i Rumunów przekreśla sprawę złączenia Polski z tymi narodami w postaci unii”.
W roku 1943 ukazała się kolejna konspiracyjna broszurka pt. Dwie przepowiednie, która zawierała tekst proroctwa, ale zatytułowany Przepowiednia Wielopolskiego – wkradł się tu ewidentny błąd, gdyż chodziło oczywiście o hrabiego Władysława Wielogłowskiego. We wstępie tłumaczono, że przedrukowana przepowiednia jest „dziś bardzo rozpowszechniona w odpisach ręcznych; cieszy się autorytetem, gdyż na ogół trafnie przepowiedziała pierwszą wojnę światową oraz dotychczasowy bieg drugiej” oraz „wskazuje na rok 1943 jako na rok wielkiego wyniesienia Polski i pognębienia jej wrogów” – datę wyliczano na podstawie wersu: „czekajcie na to pół wieku”, czyli rok 1893 (rok powstania przepowiedni) + 50 lat = 1943. Jak wiadomo rok 1943 nie przyniósł „pognębienia” wrogów Polski.

Powstały bardziej współczesne interpretacje przepowiedni?
– Natomiast interpretacje nowych zwrotek nadeszły wraz z upływem lat – jak wspomniałem – przepowiednie dzielono ogólnie na dwie części – to, co już było, i to, co dopiero nastąpi. I tak w 2007 roku Henryk Jan Mielcarek, interpretując przepowiednię tęgoborską w piśmie „Akant”, pisał na temat zwrotki 10 – „U Wschodu Słońca Młot będzie złamany,/ pożarem step jest objęty./ Gdy Orzeł z Młotem zajmie cudze łany:/ nad rzeką w pień jest wycięty” (pamiętamy, że dla Szpyrkówny w roku 1939 zwrotka ta była niezbyt niejasna): „Dzisiaj młota niby już nie ma, ale on nadal istnieje. Przecież carstwo Ruskie za Putina wciąż jest traktowane twardym młotem autorytarnej władzy. Może więc idzie tu o dwugłowego orła z post-radzieckim młotem zamiast królewskiego berła – w szponach”. Natomiast zwrotkę 11 Mielcarek skomentował: „Słowa: Warszawa środkiem ustali się świata, należy rozumieć, że w czasach »Solidarności« nasza stolica stała się ośrodkiem powszechnego zainteresowania, ale nie światowym centrum dyspozycyjnym, jak wcześniej sądzono. Natomiast zwrot: lecz Polski trzy są stolice, można było w latach osiemdziesiątych tłumaczyć następująco: Warszawa stolicą administracyjną, Moskwa stolicą polityczną, a Rzym duchową”.
Oprócz tych „współczesnych” odczytań Mielcarek wskazuje także na przykład na mylne interpretacje zwrotek (3) i (15) z osławionym wersem: „Trzy rzeki świata dadzą trzy korony / pomazańcowi z Krakowa”, pisząc: „Jak każda przepowiednia, tak i tęgoborska, jest trudną do rozszyfrowania a priori. Ileż to różnych a mylnych interpretacji zapowiadanych w niej zdarzeń miałem możność usłyszeć? Niektóre pokutują do dziś. Wielkie serce utożsamiano z Wałęsą a nie z Papieżem, natomiast wers Trzy rzeki świata dadzą trzy korony pomazańcowi z Krakowa odnoszono właśnie do elekcji Papieża-Polaka. Tak jakby papieska tiara była jeszcze używana”.
Współcześnie przepowiednia praktycznie cały czas jest na nowo interpretowana – wystarczy wpisać odpowiednie hasło do wyszukiwarki internetowej – odnajdziemy wiele „pomysłów” na nowe interpretacje, reinterpretacje i tak dalej, napotkamy równie wiele przeinaczeń i zafałszowań historii związanych z przepowiednią, w zależności od intencji i wiedzy interpretującego.


Krzysztof Jaworski – dr hab., prof. Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, ur. 1966; literaturoznawca, zajmuje się głównie sztuką awangardową (m.in. polskim futuryzmem), biografiami futurystycznych twórców, związkami literatury i polityki na tle represji narodowościowych w latach 1933–1939 w Rosji Sowieckiej, a także kulturą i literaturą popularną. Autor monografii i prac edytorskich: Bruno Jasieński w sowieckim więzieniu. Aresztowanie, wyrok, śmierć (Kielce 1995), Bruno Jasieński w Paryżu (1925–1929) (Kielce 2003), Dandys. Słowo o Brunonie Jasieńskim (Warszawa 2009), Kronika polskiego futuryzmu 1918–1939 (Kielce 2015), Natychmiastowa futuryzacja życia! Manifesty, odezwy, wypowiedzi programowe polskich futurystów 1919–1939 (Kraków 2017), Znani – nieznani, ale zawsze ciekawi. O listach Brunona Jasieńskiego do Stalina, zapomnianym obliczu polskiego futuryzmu i nowych zjawiskach w literaturze popularnej (od Marii H. Szpyrkówny do Philipa K. Dicka i Stephena Kinga) (Kraków 2018), Bruno Jasieński, But w butonierce i inne wiersze (wyd. II, Warszawa 2019). Prowadzi również wykłady i prelekcje propagujące wiedzę naukową w kraju i zagranicą, upowszechnia badania naukowe w mediach.

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka